List hodowcy do Nabywcy szczenięcia


Pewnego dnia po nieustannych dyskusjach całej rodziny, zapadła decyzja o zakupie rasowego psa.
Więc wybraliście rasę, płeć szczeniaczka i hodowlę z której chcecie go mieć.
Po rozmowach telefonicznych z hodowcą, uzgodniłeś cenę, wpłaciłeś zadatek i w umówionym terminie
 jedziesz do hodowli osobiście, (często z całą rodzinka) odebrać szczenię.
Hodowla, którą wybrałeś według wszystkich znaków na niebie i ziemi, jest OK.
Twój szczeniaczek jest zdrowy, wypielęgnowany, czysty i dobrze odkarmiony.
 Jest zaszczepiony, oraz kilka razy odrobaczony, ma tatuaż, albo chip...
Hodowca wręczył Ci jego Książeczkę Zdrowia, metryczkę, przedstawił wyniki badań rodziców,
dał Ci broszurkę z najważniejszymi wskazówkami i spisał z Tobą umowę kupna pieska.

Podczas rozmowy hodowca wypytywał Cię o Twoją rodzinę, warunki w jakich mieszkach, rodzaj
 Twojej pracy,  pytał jak długo piesek będzie
sam zostawał w domu, pytał o Twoje doświadczenie z psami.
Interesowało go czy zamierzasz chodzić z pieskiem na wystawy i czy w przyszłości planujesz
 go użyć do hodowli ?
Udzielił Ci  istotnych porad, odpowiadał cierpliwie na wszystkie Twoje pytania.
Na końcu
poprosił o kontakt telefoniczny  po przyjeżdzie do domu, o informacje
 o maluszku w kolejnych dniach, czy wszystko jest w porządku, czy nie tęskni,
 czy ma apetyt,  jak się zaaklimatyzował w nowych warunkach
i czy nie masz kolejnych pytań, na które mógłby Ci odpowiedzieć.
Oczywiście, grzecznie obiecałeś, że ZADZWONISZ.
 Mówiłeś też że będziesz przysyłał "tony" zdjęć.

No i przyjechałeś do domu z maleńką, rozkoszną, zabawną istotką, wszyscy wokół są nim zachwyceni.
Ale zapomniałeś zadzwonić do hodowcy.
 Myślisz: nic się nie stało. zadzwonisz jutro...
Po kilku dniach zadzwonił hodowca.
Przepraszasz... czas tak szybko leci, ale z pieskiem wszystko w porządku, mówisz,
nie piszczał pierwszej nocy, apetyt ma ... za kilka dni napewno zadzwonisz, mówisz...
I pewno bardzo w to wierzysz.
 
Czas szybko biegnie, piesek rośnie, a ty masz przecież tyle różnorakich zajęć,
tyle codziennych spraw do załatwienia; masz dom, dzieci. Tyle pracy jest teraz na  ogrodzie...
Doba nie ma przecież 48 godzin, prawda?
Zapominasz o obietnicach, danych hodowcy twojego pieska.
NADAL NIE DZWONISZ.
A właściwie, to czego on (hodowca) jeszcze chce od Ciebie ? żaden on brat czy swat, ślubu z nim nie brałeś,
widziałeś go tylko raz w życiu...Zapłaciłeś za pieska tyle, ile chciał, dbasz o niego,
więc o co mu (hodowcy) jeszcze chodzi ???
Tak myślisz Ty - Nabywca szczeniaczka z mojej hodowli.

A teraz popatrz na to wszystko z boku, trochę inaczej.
Zastanawiałeś się kiedyś: Po co hodowcy hodowla?
 Dla zysku, myślisz ...

Czy myślałeś kiedyś ile problemów do rozwiązania mam ja - hodowca Twojego pieska,
nim pojawi się on na świecie? i potem, zanim, po odchowaniu miotu, maluchy
po kolei znajdą nowe, kochające domy ?
Ile przeżywam nieprzespanych nocy, ile niepokoju, stresu, gdy coś jest
"nie tak" z maluchami w pierwszych godzinach ich życia i potem, kiedy nie wszystkie tak samo piją
mleko od matki, kiedy niektóre wolniej przybierają na wadze, kiedy mają biegunkę, gdy bolą je brzuszki
i przerażliwie piszczą, kiedy matka szczeniąt niezbyt pilnie przykłada się do swoich obowiązków,
ile złudnych nadziei, ile zmartwień? 

By właściwie odchować szczeniaczki - ja - hodowca - mam ciągle za mało czasu dla mojej rodziny,
dla mojego ogrodu, dla mojego domu, dla moich znajomych, dla siebie, praktycznie nie mam czasu na nic.

Pomyśl nad tym, zanim zlekceważysz dane hodowcy OBIETNICE, że zadzwonisz...
Nieraz pewno myślałeś, że hodowla, to taka fajna, bezstresowa "fucha", przynosząca same zyski.
Tak myśli większość ludzi, którzy hodowcami nie są i nigdy nie będą.

Prawdziwa hodowla, to pasja, a każdy oczekiwany poród wzbudza w nas nowy niepokój,

bo nigdy nie ma takich samych porodów, zawsze kolejny jest inny, nawet u tej samej suki.
Trzeba naprawdę lubić ten dreszczyk emocji, kiedy u suki zaczynają się bóle porodowe, kiedy
czekasz w napięciu na pojawienie się pierwszego szczeniaczka ...i  te obawy, czy wszystko pójdzie dobrze,
 czy nie będzie znów komplikacji, czy ominie cię kolejna "cesarka", czy suka będzie miała
wystarczającą ilość pokarmu, czy zajmie się małymi jak trzeba,
czy znów czeka cię dokarmianie osesków od pierwszych dni, tak jak poprzednim razem ?

Często przeżywamy głęboki, nieopisany ból, gdy któreś ze szczeniąt nie miało szczęścia,
nie  dało rady i odeszło, a jego strata jest niewytłumaczalna. Dlaczego mnie to spotkało ?
Trudno jest pogodzić się z tym faktem, ale natura ma swoje prawa i nic i nikt tego nie zmieni.

Dla prawdziwego hodowcy najpiękniejsze chwile, to pierwsze wyczuwalne ruchy szczeniąt jeszcze
w łonie matki, potem ich narodziny, głośne odgłosy ssania, spokojny sen maluchów,
moment otwierania oczek, pierwsze, nieporadne próby chodzenia,
pierwsze odgłosy szczekania, obserwacja dorastania, zabaw z matką i rodzeństwem...
To jest prawdziwa poezja naszego życia.

Trzeba naprawdę kochać być hodowcą, by na zawsze zapomnieć, że "normalni" ludzie
wyjeżdzają co rok na urlop, na odpoczynek, bo ile psów możesz zabrać ze sobą na wakacje?
a przecież nie zostawisz ich pod opieką obcej osoby...nikt nie dopilnuje ich tak, jak ty sam.
Więc urlopu nie masz...bo kto się zajmie psami?
Trzeba zapomnieć, że przyjaciele maja uroczą działkę nad samym jeziorem i twój mąż łowił tam
5 lat temu takie smaczne liny, a wieczór przy ognisku z lampką wina był taki cudny, nastrojowy ...
Została nam przecież masa fajnych zdjęć i jest co wspominać.
Więc naprawdę trzeba 
"kochać hodowanie i mieć szczenięta".

Jest i proza, a jakże...
* Niestraszne są hodowcy nieprzespane noce, stres i zmęczenie.
* Można naprawdę polubić zbieranie bez końca szczenięcych "kupek", nieustanne bieganie z mopem,
pranie 2 razy dziennie szczenięcych legowisk.
* Można ze spokojem przeżyć wielokrotne zalewanie podłogi, a gdy już 
nieodwołalnie parkietowe klepki zaczynają się podnosić, hodowca podejmuje jedyną słuszną decyzję:
 "położymy płytki na podłodze" (a w domyśle: " będą trwalsze od parkietu, szczenięta nie zaleją ich tak
mocno, by przestały trzymać się podłoża"...)
* Kiedy kolejny raz szczenięta zdemolują tapetę w przedpokoju, hodowca wpada na genialny pomysł: 
"boazerii na pewno nie zerwą ze ścian" !
* Kiedy pogryzą wiekowe meble "po dziadkach" - na hodowcę nagle spada olśnienie:
"stare były, czas kupić nowe".
* A zniszczoną tapicerkę fotela można przecież na razie  przykryć ładną narzutą, potem
"się coś na to poradzi"

A zysk po sprzedaży miotu  spytasz? - przecież  rasowe szczenięta są drogie...
Zysk jest... i może wystarczy na remont mieszkania, zdemolowanego przez małych niszczycieli?
Mąż tak dużo umie zrobić sam... prawdziwa "złota rączka" z niego i przecież tak bardzo
lubi zwierzęta (nasze psy...), więc damy radę.

Dla każdego hodowcy najważniejsze jest zapewnienie najlepszej opieki i warunków dla rozwoju
szczeniąt, bo to one są wizytówką i przyszłością hodowli. 
I gdy stają się samodzielne, zaszczepione, przejdą kwarantannę - zjawiasz się Ty - przyszły Właściciel. 
Nawet przez chwilkę nie pomyślałeś, że oto zabrałeś cząsteczkę życia hodowcy.
Myślisz: zabrałeś SWOJEGO szczeniaczka.
Jest inaczej - oto zabrałeś część hodowli, kawałeczek jej przyszłości, fragmencik mojego serca...

Wiedz, że dalsze losy naszych szczeniąt nie są nam obojętne.
Oddajemy szczeniaczki Nabywcom, których tak naprawdę widzimy najczęściej
po raz pierwszy w życiu, nic prawie o Was nie wiemy, nie zdążyliśmy Was dokładnie poznać
podczas krótkich rozmów telefonicznych i pobytu w naszej hodowli.
Pozostaje nam
obdarzyć Was zaufaniem i wierzyć, że tak, jak my, pragniecie 
szczęśliwego życia dla naszych szczeniąt.
 
Ale chcąc doskonalić moją hodowlę,
potrzebne są mi informacje.
Chcę wiedzieć
czy rozwijają się prawidłowo, czy mają prawidłowe zgryzy, czy nie mają
zdrowotnych problemów.
Wiedza ta jest mi potrzebna, by w przyszłości odpowiedzialnie dobierać pary hodowlane,
by powtarzać tylko te skojarzenia, w których nie było u szczeniąt wad.

W prawdziwej hodowli skojarzenia są planowane z dużym wyprzedzeniem,
często na 2-3 pokolenia wprzód.
Hodowca, chcąc wciąż podnosić poziom swojej hodowli, ma obrany kierunek, wie czego oczekuje
w konkretnym skojarzeniu, ma zaplanowane używanie reproduktorów
ze sprawdzonych linii hodowlanych.
By jednak znać rezultaty swojej pracy, hodowca 
musi mieć informacje o wyhodowanych psach, musi
wiedzieć, czy jego starania nie idą w złym kierunku, chce mieć odrobinę osobistej satysfakcji
ze swojego, często wieloletniego zaangażowania.
 
To ja - hodowca jestem odpowiedzialny za moją hodowlę i moje nazwisko jest kojarzone z moim
przydomkiem hodowlanym.
 
Na Tobie - Nabywcy mojego szczenięcia również spoczywa pewna część tej odpowiedzialności
i możesz mieć swój wpływ na przyszłość rasy.
 Im więcej informacji od nabywców szczeniąt uzyska hodowca, tym lepiej poprowadzi hodowlę 
i Ty będziesz miał w tym swój udział.
Hodowca będzie Ci wdzięczny
za wszelkie informacje na temat wyhodowanego u siebie szczenięcia,
którego Ty jesteś Właścicielem.

Nie traktuj więc lekceważąco mojej prośby o kontakt, zadzwoń czasem, poinformuj
o losach swojego psa, nawet wtedy, jeśli nie wszystko układa się bezproblemowo,
bo w żadnej hodowli nie rodzą się wyłącznie idealne psy.
Uszanuj moją pracę i zaangażowanie.
Będę Ci wdzięczny - ja - hodowca Twojego psa i inni, dla których hodowla to ta ważniejsza
i niebywale pasjonująca część naszego życia, a nie interes.

Post scriptum
Kiedyś, dość dawno temu, pewien miły Pan, Nabywca pieska z mojej hodowli,
wychodząc z nim do auta, powiedział do mnie, bardzo przekonany, takie zdanie:
"Zazdroszczę pani takiego bezstresowego zajęcia"  (mówił o hodowli, naturalnie...)